wtorek, 12 lutego 2013

Oj, zapusty, zapusty...

Zapustowo i karnawałowo bywało ostatnio u Wielkich Gumisiów. No własnie- karnawał- modne słówko i zapusty- lamus. Czy aby na pewno?

Nazwa karnawał pochodzi z j. łacińskiego i oznacza dosłownie "pożegnanie mięsa", a wiąże się to ze zbliżającym się postem, w czasie którego ludzie w ogóle nie jadali mięsa, a patelnie i garnki służące do jego przyrządzania dokładnie myto i wieszano na ścianach.  Sama tradycja karnawału jest bardzo stara i sięga Starożytnego Rzymu.
A zapusty? To termin rodzimy - polski. Kiedyś użwany powszechnie, dziś tylko w niektórych środowiskach wiejskich, które starają się pielęgnować tradycję. Dawniej w tym czasie szlachta urządzała bale, zabawy i kuligi, a biedniejsi zadowalali się kolędowanie po domach i odgrywaniem fabularnych scenek. Wszystko kończyło się we wtorek poprzedzający Popielec.

A u nas było bardzo zapustowo i karnawałowo. Jedliśmy pączki, piliśmy soczki, przegryzaliśmy owoce i tańczyliśmy do upadłego.  A jutro... Wielki Post.

Karnawał jak w Rio de Janeiro


















7 komentarzy:

  1. fajne fotki pani Izo.

    OdpowiedzUsuń
  2. zabawa była bardzo udana gratulacje.

    OdpowiedzUsuń
  3. oj pani Izo nie czyta pani komentarzy szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  4. ładne te dzieciaczki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepraszam, ale z powodu braku czasu dopiero dzisiaj odwiedziłam bloga. Dziękuję za ciepłe słowa.

    OdpowiedzUsuń