wtorek, 21 kwietnia 2015

Opowiem Wam...

W związku z tym, że realizujemy program Comenius w naszej szkole gościmy nauczycieli ze Szwecji. Dzisiaj, swoją obecnością Panie zaszczyciły i Wielkich Gumisiów. Było ciekawie, smakowito, naukowo, hm... na pewno inaczej.

Opowiem Wam o szkole w pewnym skandynawskim kraju, opowiem wam o nauce w Szwecji.

Szkoła nie jest okazała i piękna. Z zewnątrz to zwykły parterowy budynek pokryty szarą elewacją, bez emblematów i oznaczeń, że to placówka edukacyjna. Mieści się w nim przedszkole i 6 klas szkoły podstawowej. 

Do przedszkola mogą uczęszczać dzieci już od 1 roku życia. Dla najmłodszych wydzielone jest specjalne podwórko, które przypomina park. Tu dzieci bawią się na świeżym powietrzu, jeżdżą na rowerkach po wyznaczonych trasach, tu również jedzą i ucinają sobie poobiednią drzemkę. Tak, dzieci w Szwecji śpią w śpiworkach na zewnętrz budynku pod specjalnym zadaszeniem. Sytuacja ulega zmianie tylko wtedy, gdy panuje na polu ujemna temperatura.

Nieco strasze dzieci również mają dużo świeżego powietrza. Wszystkie przerwy w szkole uczniowie spędzają poza budnkiem bez względu na to czy pada deszcz, czy sypie śnieg, czy jest upał czy mróz. Tam nikt nie martwi się o parkiet, bo dzieci chodzą w szkole na bosaka, to zanczy w skarpetkach. Raz w tygodniu każda klasa spędza jeden dzień w lesie, ktory rośnie tuż obok szkoły. Do wózków (podobnych do tych w supermarketach) pakuje się jedzenie, różne pomoce dydaktyczne i cała edukacja odbywa się w terenie. Młodzież buduje szałasy, razem z nauczycielami przyrządza psiłek na ognisku, prowadzone są zajęcia ruchowe, a nawet coś w rodzaju szkoły przetrwania. Dotlenią się, nauczą wielu praktycznych czynności, a i radości  nie brak.

Zajęcia są tak zorganizowane, że przedmioty teoretyczne odbywają się w godzinach przedpołudniowych. Po lunchu młodzież ma zajęcia gimnastyczne i warsztatowe. Szwedzka edukacja kładzie nacisk na praktyczne umiejętności, dlatego szkoły wyposażone są w pracownie, nie komputerowe ani matematyczne bynajmniej. Są to pracownue, w których dzieci uczą się szyć, ciąć deski, przybijać gwoździe. Na przykład uczniowie wykonują projekt szmacianej maskotki, którą sami muszą uszyć, wypachać i ozdobić albo robią własną deskorolkę. Ciekawe, bardzo ciekawe...

Kiedy uczeń jest zmęczony, może odpocząć na wielkiej sofie, która znajduje się w klasie, jeśli potrzebuje pracować w samotności lub skończy wcześniej zadanie, może wyjść na korytarz, gdzie ma przygotowane dla siebie miejsce - stolik i krzeslo. Nikt nie martwi się, że uczeń opuśił klasę i nikt w tym czasie nie sprawuje nad nim opieki. Czy w polskiej szkole to możliwe?

W Szwecji priorytetem jest zdrowie ucznia. W szkole w ogóle nie podaje się dzieciom słodyczy. Jako przekąski  z domu przynoszą owoce lub warzywa i wodę, a w czasie lunchu serwowane są tylko zdrowe posiłki, w formie stołu szwedzkiego - a jakże! Gdy nadarza się  słodka okazja, nauczyciele muszą uzyskać zgodę rodzica na podanie dzieciom słodyczy, ponieważ źle wpywają one na ich koncentrację, wywołują pobudzenie, po którym szybko przychodzi znużenie i zmęczenie. Jak myślą polskie dzieci przy tak ogromnej ilości spałaszowanych batoników, pączków, drożdżowek popijanych gazowanymi, słodkimi napojami?

Inny kraj, inne obyczaje. Ale dzieci wszędzie takie same!